Auchan Blanc Speculoos
Recenzja. Wawel FRESH & LEMON z zieloną herbatą
Czekolada z nadzieniem (47%) cytrynowo-jogurtowym z zieloną herbatą
Producent: Wawel SA, Kraków, Polska
Masa netto: 100 gramów
Cena: 2,49 zł (Biedronka), 3,99 zł (Delikatesy Centrum)
W tak gorący dzień najbardziej kuszące są orzeźwiające smaki, dlatego wybór recenzowanej czekolady był łatwy. Fresh & lemon wydaje się być idealna na dziś. Dodatkowo intryguje dodatek zielonej herbaty.
Wawel od jakiegoś czasu włącza do swej ofert czekolad w tabliczkach odpowiedniki smakowe cukierków, które produkuje od lat. I tak po tabliczkach z nadzieniem o smakach Malaga, Kasztanki, Tiki Taki czy Mieszanka Krakowska, pojawiła się na rynku właśnie Fresh & lemon. Nie będę jednak porównywać tabliczki z cukierkami, bo tych nie nadarzyła mi się jeszcze okazja ich spróbowania.
Opakowanie to pojedyncza klejona koperta (ten sam rodzaj opakowania stosują obecnie Wedel i Goplana). Kompozycja graficzna czekolad z Wawelu jest obecnie jednolita – na wszystkich znajdziemy duże koło w kolorze czekoladowym z białym logotypem, a po prawej stronie kostki czekolady i element wynikający ze smaku nadzienia. Różne są natomiast kolory tła opakowań poszczególnych czekolad. Dla Fresh & lemon wybrano ładny cytrynowy odcień żółci.
Wawel na opakowaniu (z przodu i z tyłu) reklamuje swoją stronę internetową Dobreskladniki.pl oraz informuje o tym, że czekolada nie zawiera substancji konserwujących, sztucznych aromatów, barwników ani emulgatora E476 (polirycynooleinian poliglicerolu).
Tabliczka dzieli się na piętnaście prostokątnych kostek. Wawel używa ładnej formy z własnym logotypem.
Czekolada stanowi wagowo 53% masy tabliczki, a nadzienie 47%.
Zacznijmy od czekolady. Jest to czekolada deserowa zawierająca minimum 43% masy kakaowej. Na pierwszych miejscach składu ma cukier, miazgę kakaową i tłuszcz kakaowy. Zawiera również tłuszcz roślinny (shea) oraz lecytynę sojową.
Jest to całkiem niezły skład. Na plus użycie tylko jednego emulgatora i brak aromatów, na mały minus obecność dodatkowego tłuszczu roślinnego.
Nadzienie to dość długa lista składników. Ale są to de facto dwa nadzienia – jogurtowe, nieco suchsze, i galaretkowe. Nadzienie cytrynowe (galaretka, 20%) składa się głównie z cukru, syropu glukozowego, soku cytrynowego z zagęszczonego soku cytrynowego i przecieru jabłkowego. A dalej w składzie znajdziemy wodę, pektyny i aromaty naturalne. Pozostałe nadzienie składa się z tłuszczu roślinnego (palmowego), cukru, odtłuszczonego mleka w proszku i proszku jogurtowego. Proszek ten również ma opisany skład: mleko odtłuszczone, serwatka z mleka, mleko w proszku odtłuszczone oraz kultury bakterii jogurtowych. To jeszcze nie koniec. W składzie są również aromaty naturalne, lecytyna słonecznikowa, 0,1% herbaty zielonej w proszku i kwas cytrynowy.
Długa lista, ale też typowa dla czekolad nadziewanych. Cukry powtarzają się kilka razy, a łącznie jest ich aż 54 gramy i tym samym 54% w każdej tabliczce, która ma 502 kilokalorie. Ilość zielonej herbaty symboliczna, pojawia się tłuszcz palmowy.
Czekolada pachnie naprawdę ładnie. Nawet niepodzielona na kostki tabliczka ma wyraźne cytrynowe nuty zapachowe. Zaś zapach samej czekolady jest głęboki, ciemny, tylko lekko słodki z nutami kawowymi.
Czekolada rozpływa się w ustach dość szybko i bardzo gładko. Nie pozostawia tłustego filmu. Już po krótkiej chwili smakujemy galaretkowego nadzienia, które jak na cytrynowe jest raczej mało kwaśne, ale jest przyjemnym cytrusowym akcentem. Najdłużej w ustach pozostaje jasne nadzienie jogurtowe, które ma charakterystyczną suchość mleka i serwatki w proszku i również jest mocno słodkie. Zielona herbata być może buduje w jakiś sposób kompozycję smakową modyfikując nieco smak cytrynowy, ale sama w sobie nie jest wyczuwalna.
Najmocniejszą stroną tego produktu jest dobra czekolada oblewająca oba nadzienia. Dobrze, że stanowi ponad połowę masy. Nadzienie nie jest zanadto „fresh” – jest deklarowana cytryna, jednak bardzo mocno posłodzona, więc osoby obawiające się kwaśności mogą spokojnie zakupić tę tabliczkę. Kwaśno na pewno nie będzie.
Nie było zatem specjalnie „fresh” (dla mnie minusem są również wszędobylskie anglicyzmy w nazwach polskich produktów), było owocowo, ale następnym razem wybiorę z oferty producenta raczej Gorzką lub Deserową. No chyba że znów jakieś nadzienie szczególnie mnie zaintryguje. :)
Pozdrowienia dla wszystkich Czekoladomaniaczek i Czekoladomaniaków!