Heidi Florentine Milk
Czekolada Nesquik
Nesquik mleczna czekolada z nadzieniem mlecznym (47%)
Producent: Nestlé
Masa netto: 100 gramów
Cena: 2,99 zł, Dino - cena promocyjna już przy zakupie 1 tabliczki
Nestlé Nesquik
W Dino zakupiłam tabliczkę czekolady Nesquik. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, ale czekolada ta nie jest na razie w szerokiej dystrybucji na naszym rynku. Online znalazłam sklepy, w których można nabyć tę czekoladę z angielską wersją opakowania Milky&Yummy (ceny 5,99 i 7,49). Tabliczki w Dino były wyprodukowane na rynek ukraiński, a opatrzono je naklejką z obowiązkową informacją dla polskiego klienta. Milky&Yummy to w wersji ukraińskiej Ду-у-у-уже молочний (mo-o-o-ocno mleczna). Kod kreskowy na opakowaniu jako kraj produkcji lub konfekcjonowania wyrobu wskazuje Hiszpanię.
Czekolada Nesquik to kolejny produkt brandu Nasquik od giganta spożywczego Nestlé. Pierwszym produktem był proszek kakaowy do przygotowywania słodkiego napoju kakaowego na mleku lub wodzie, obecnie są to również płatki śniadaniowe, gotowe napoje, lody, batoniki oraz czekolada nadziewana.
Opakowanie to zwykła polipropylenowa koperta. Elementy graficzne są wspólne dla całego brandu - tło w kolorze intensywnie żółtym, granatowo-biały napis Nesquik i wizerunek kreskówkowego królika - maskorki marki.
Skład czekolady Nesquik
Cukier, odtłuszczone mleko w proszku (19,5%), tłuszcz kakaowy, olej palmowy, tłuszcz mleczny, miazga kakaowa, serwatka w proszku (z mleka), emulgator (lecytyny), aromaty.
Czekolada mleczna zawiera minimum 28% masy kakaowej. 100 g produktu ma 538 kcal.
Skład jest bardzo podobny do składu batoników Kinder Chocolate jak również innych ich odpowiedników - Hibbi, Alpini (chyba nie ma ich już w sprzedaży). W spisie składników nie rozdzielono czekolady i nadzienia. Wiemy, że czekolada mleczna stanowi 53%, a nadzienie 47% masy tabliczki.
Recenzja czekolady Nesquik
Czekolada pachnie głównie mlekiem w proszku. Jest w zapachu ciutka kakao, ale pierwsze wrażenie było niesamowicie bliskie zapachowi z otwartej paczki mleka w proszku. Jest to wyrób bardzo miękki - masy kakaowej w czekoladzie jest 28%. Nie wydaje żadnego trzasku, w temperaturze pokojowej nawet trudno nazwać dzielenie tabliczki łamaniem, bo całość staje się bardzo elastyczna i raczej jest to ciągnięcie z rozrywaniem.
Cząstka czekolady topi się w ustach natychmiast do konsystencji mazistej, ale nie idealnie gładkiej - wyczuwalna jest drobnoziarnista struktura. Choć czekolady jest więcej niż nadzienia, to rozpływa się ona momentalnie i w zasadzie bez żadnego, poza słodkim, wrażenia smakowego. Nadzienie jest bardzo słodkie, drapie w podniebienie i tylną część języka. Choć tabliczka pachniała mlekiem w proszku, to smak nie jest mleczny - jest to po prostu słodkie "coś". Po rozpuszczeniu nadzienia na podniebieniu pozostaje dużo tłustego filmu. Nie mam nawet cienia podejrzeń, jakie aromaty dodano. Dodano, bo występują w składzie. U konkurencji jest to ekstrakt z wanilii lub wanilina (Kinder). Być może tutaj również, ale w żaden sposób nie urozmaiciły one smaku.
W moim odczuciu totalna porażka. Smak czekolady gdzieś się zapodział - poszukiwania trwają. Atrakcyjność wyrobu na poziomie łyżeczki cukru pudru rozmazanej w neutralnym smakowo tłuszczu. PRL-owski blok robiony na margarynie, cukrze, kakao i mleku w proszu to przy tym wachlarz doznań. Nie przekonuje mnie polityka koncernów, że słodkie równa się dobre i zasmakuje każdemu. Jest to marnowanie energii na kolejne etapy przetwarzania składników i składania w całość czegoś, co pod względem smaku i walorów odżywczych nie ma żadnego sensu. Ba, jest wręcz niekorzystne, ponieważ przyzwyczaja konsumenta (zwłaszcza tego bardzo młodego) do tego, że smakowity produkt to wyłącznie skrajnie słodko-tłusty produkt. Ale solidnie przyzwyczajony do takich "walorów" konsument będzie zadowolony i na pewno pojawią się tiktokowe recenzje w stylu: Dobre! Słodkie!
Pozdrowienia dla wszystkich Czekoladomaniaczek i Czekoladomaniaków!