Fin Carré ICED COFFEE

Czekolada mleczna o smaku kawy. Limited edition
Producent: ? (kod kreskowy niemiecki), wyprodukowano dla Lidl Stiftung & Co. KG,
Masa netto: 100 gramów
Cena: 2,09 zł (cena promocyjna, Lidl, cena regularna 4,19 zł)

Fin Carré z Lidla to jedna z najchętniej kupowanych przez Polaków marek czekolad. Poza stałą ofertą tabliczek, w dyskoncie pojawiają się również edycje limitowane. Miałam już przyjemność recenzować ciemną czekoladę Dark raspberry, a z tegorocznych propozycji limitowanych postanowiłam spróbować czekolady mlecznej Iced coffee, która oferowana była ostatnio w wyjątkowo atrakcyjnej cenie 2,09 zł za stugramową tabliczkę. Cechy wspólna obu czekolad to po pierwsze sugestia spożycia po schłodzeniu, po drugie taka sama forma (tabliczka składa się z aż 24 malutkich kosteczek), po trzecie stylistyka opakowania - jasnej, estetycznej koperty polipropylenowej z ładnym nadrukiem.

Skład otwiera cukier (cukrów w tabliczce jest 59,1 g). Dalej mamy tłuszcz kakaowy, mleko w proszku odtłuszczone, miazgę kakaową. 8% masy stanowi cukier dekoracyjny o smaku kawowym (z cukru, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszczu kakaowego, 1,6% kawy rozpuszczalnej, syropu glukozowego i naturalnego aromatu. Na kolejnym miejscu w składzie znajdują się słodka serwatka w proszku, bezwodny tłuszcz mleczny i miazga z orzechów laskowych. Emulgatorem jest lecytyna, dodano naturalne aromaty.
Masa kakaowa: minimum 30%.

100 gramów tej czekolady dostarcza 520 kcal energii.


Pora na test zapachu i smaku.

Czekolada po sugerowanym schłodzieniu pachnie niezbyt intensywnie, ale bardzo charakterystycznie - dokładnie tak, jak wskazuje nazwa: mrożoną kawą z dużą ilością mleka.

Czekolada po wyjęciu z lodówki jest dość twarda, ale w czasie konsumpcji bardzo szybko rozpływa się w ustach. Przy tym wystarczy, że poza lodówką tabliczka pobędzie około 5 minut i staje się bardzo miękka. Zatem zdecydowanie słuszna jest propozycja chłodzenia, bo w temperaturze pokojowej konsystencją kostki bardziej przypominają nugat lub nadzienie do pralin niż czekoladę.
Od początku dostajemy intensywną słodycz gładziutkiej czekolady mlecznej, a po krótkiej chwili równie intensywną kawowość cukrowych drobinek. Drobinki te rozpuszczają się znacznie wolniej niż czekolada - po prostu pozostają w ustach. I na koniec niespodzianka - po rozpuszczeniu kostki pojawia się specyficzne uczucie chłodu w ustach (erytrytol? ksylitol?).

W przeciwieństwie do Dark raspberry Iced coffee to propozycja dla miłośników mocno słodkich czekolad mlecznych. Dla mnie dwie kostki to już szczyt zasłodzenia, ale taką porcję łakoci zjadłam z dużą przyjemnością. Dla zwolenników idealnej gładkości czekolad mlecznych kontrowersyjny może być dodatek drapiących ziarenek cukru kawowego. Jest to rzeczywiście dodatek specyficzny, ale smaczny.

Iced coffee to kolejny ciekawy wyrób z lidlowej edycji limitowanej. Nie jest to może czekolada, którą chciałoby się jadać regularnie, ale w upalny dzień kilka malutkich kostek prosto z lodówki to zdecydowanie trafiony pomysł. Warto spróbować, zwłaszcza w cenie promocyjnej.


Pozdrowienia dla wszystkich Czekoladomaniaczek i Czekoladomaniaków!